25 lut 2015

Paź Dziernik

Gruz przysypał nagie skrzydła.
Zakrzepła krew na sinych wargach.
Aura wyblakła, może trochę zbrzydła.
Wiatr sukienkę w prześcieradło stargał.

Zamoknięte szare dni
Wciąż się wiją kalendarzem.
Nie pamięta już prawie nikt
Tamtych wiosennych zdarzeń.

Zatrzaśnięty zamek klekocze rdzą.
Spóźniłam się, serce pokryło żelazo.
Zimna ściana pachnie krwią.
Został kawałek papieru z uśmiechniętą  twarzą.

Wypiłam wszystkie świata smutki
Szybkim haustem do dna
I w uszach ciągle dudni
Dawnych pocałunków smak.

Nieruchoma leżę znów
Poddając się sile grawitacji.
Tęsknię za brzmieniem tamtych słów,
Za słodkim zapachem akacji.

I zrywam się, i płaczę, i biegnę,
A stopy zapadają się w błocie.
Już wiem, że przed czasem nie ucieknę,
Ciężkie skrzydła na dół ściągną mnie w locie.

1 komentarz:

  1. Tak prawdziwy, tak wrażliwy, wypełniający wspomnieniami. Chce się wrócić do szczęśliwych dni, które dawno minęły. Niesamowicie wpisuje się w klimat lutowego wieczoru.

    Wiersz w uszach wciąż dudni i dudni, a ja wciąż uciekam przed czasem, choć ta ucieczka nie ma sensu. Te skrzydła już nie polecą... - Tak się czuję po przeczytaniu.
    Zjawiskowy wiersz!

    OdpowiedzUsuń