25 lip 2013

Długopis

Nie napisze już nic.
Nie.
No bo po co?
Nie... To nie dla mnie.
Nie chce?
Po co brudzić kartkę atramentem?
Najlepiej od razu się przyznać.
Nie umiem
Żyć na papierze.
Zbyt często kaleczę się jego bielą
Namalowaną promieniami słońca
Zanim wytryśnie strumień gorącej, ciekłej...
Weny
I kapnie na cienką powierzchnię
Nicości.

21 lip 2013

Upadek Elfiego Królestwa

W purpurowej szacie i złotej koronie,
Łzami zmywając resztki dumy z powiek,
Siedzi na swoim przeklętym tronie.
Ni to bóg, ni to człowiek.
Elfi król!
W powodzi łez tonie
I kwiatów rój
Więdnie przed nim w pokłonie.
Gnijąc w tej wilgoci
Wydają ostatni jęki konania.
Jeszcze tylko słońce pozłoci
Krople rosy rodzone z ich łkania.
A razem z nimi w agonii zdychają elfy
Obok powalonych gałęzi brzóz.
Mdleją pod wieżą zapłakane nimfy,
Kaleczone przez porozrzucany gruz.
I pleśnieją olchy i płaczą wierzby,

Tryskają ostatnie strumienie żywicy,
A nad nimi rozbrzmiewają lamenty dzierzby,
Bo nic już nie cofnie żniwa martwicy.
I obumiera każdy ostały krzew,
Teraz smród i zgnilizna sieją zniszczenie.
Próchnieją pnie najmłodszych drzew,
Wiotczeją ich mocne, życiodajne korzenie.
I walą się złote baszty
Splecione z kłosów zbóż,
A wraz z nimi legnie każdy,
Do końca wierny ich stróż.
Malowany pałac z kolorowych kamyków
Powoli popada w ruinę,
Parę wiosennych słońca promyków
Ogrzewa lepką padlinę.
Butwieją te liście, które szumiały na wietrze
I marnieje całe ostałe jestestwo.
Dusi ich własne, zatrute powietrze.
Umiera więc elfie królestwo
I tylko lekka mgiełka osiadła na murze
Kątem oka spogląda na przebieg widowiska.
Wtem błysk przepędza ja zwiastując burze,
Płacz nieba roztapia ruiny zamczyska.

15 lip 2013

Utracona

Gdzie jest Twoja Nadzieja,
Która przyświecała ciemne schody życia?
Ktoś zdmuchnął płomień...
Chcesz zapałki?

No czemu płaczesz?
Jak tak leżysz na łóżku
Wyglądasz jeszcze szarzej.
Kurczysz się...
Z nocy na noc.
Czekasz na...
Sen?

W myślach przywołujesz
Wyimaginowaną dłoń.
Nie złapiesz nawet prawdziwej.

Gdzie jest Twoja Nadzieja?
Ktoś Ci ją zdarł ze skóry,
Nieprawdaż?
To dlatego jesteś taka...
Podrapana.

Twoje nogi ciągle drżą...
Pomóc Ci wstać?

Już nie szukaj tego
Przeciwbólowego świństwa...
Przecież wiesz, że nie pomoże.

Spokojnie.
Proszę, uspokój się już.

Tutaj.
Widzisz te wyciągnięte ramiona?
Są dla Ciebie.

No wiem.
Jest do dupy.


Ale co jeśli...
Będzie lepiej?

Może warto się przekonać...

Nie znikaj!