23 sty 2014

Styczniowy chłód

Kosy na sztorc stawiali
Tam, gdzie ziemia umiera żyzna.
W styczniowy chłód maszerowali
W rytmie hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna".

Serce z piersi się wyrywało,
By osłaniać, gdy nacisną na spust.
Stuletnim zmęczeniem dyszało,
Białą parą z sinych ust.

Zostawili dzieci, żony,
Zostawili ziemię - dawczynię chleba
I krzycząc "Bądź pochwalony",
Poszli na pieszo. Po wolność. Do nieba.

A potem wśród płaczących drzew,
Ponad zasypaną śniegiem wioskę
Z palącej się stodoły cichł śpiew
Wyrytego w pamięci "Boże coś Polskę".





Jak pięknie i zaszczytnie jest
Umierać za Ojczyznę,
Za ogród, w którym pachnie bez
I śpiewać polską pieśń.

19 sty 2014

Serce na agrafce

Więc dziś już nie patrzę takim wzrokiem,
Bo dzisiaj mam w oczach tylko łzy.
I smutek zakrada się do okien,
Rysuję na szybie moje sny.

Więc dzisiaj nie szukam już miłości,
Bo na ten świat ona jest zbyt mała.
Każdego dnia zimno do szpiku kości, 
Choć serce żal piecze i rozpala.

Więc dzisiaj nie pobiegnę już za Tobą,
Bo na oddech ledwo starcza mi sił.
Będę się modlić ze spuszczoną głową,
Abyś po prostu gdzieś obok mnie był.

I dziś już nie uśmiechnę się do Ciebie,
Bo wcale nie jest mi tak wesoło.
Gdy głowę rozsadza w panicznym gniewie,
A gorączka rozpala blade czoło.

Bo dziś siądę gdzieś na ławce,
Pokropię łzami rozlane mleko,
Zawieszę serce na rdzawej agrafce 
I pełna złości wyrzucę hen daleko.

10 sty 2014

Nieposłuszne

I co? 
Znów mi się zrywasz
ze smyczy?
Żyły i Tętnice nie wystarczą
do poskromienia Twojego dzikiego bicia.

Weź tak nie pędź...
No przecież ja i tak się nie ruszę!

Zakochanie?
Ty może lepiej ogarnij wreszcie układ krążeniowy
(bo już nawet z nim nie dajesz sobie rady).
A nie, zajmujesz się jakimiś...
Fanaberiami.

Normalnie bym cię chętnie udusiła!
Ale wtedy i ty mnie zabijesz...
Do Jasnej Aorty!
Czemu moje
Nerki, Jelita, Trzustka
i inne, bardziej posłuszeństwa kiełbasidła
są z tobą powiązane?

Z tymi swoimi kaprysami 
jesteś mi tak potrzebny do szczęścia
jak Wątrobie etanol,
a Płucom papierosy.

1 sty 2014

Rozterki Pani Jadzi

"Szkło jest zdecydowanie zbyt kruche,
A cement raczej za twardy
By pogrzebać rozgniecioną muchę,
A nawet zakończyć żywot jej marny.
.
.
.



A jeszcze zostanie plama...
I to (znając szczęście) przy suficie.
No przecież nie zetrę jej sama!
Mówię wam... Co ja mam za życie!

Jak ja się z takim felerem uporam?
Jeszcze brakuje, bym spadła z drabiny...
A Zośki z góry NIE zawołam,
Bo mi będzie stroić głupie miny.

Ło matko! Co ludzie powiedzą!
Że ja nie umiem dobrze zabić muchy!
Że ja jestem nieporadną jędzą!
Zaraz w mieście będą słuchy..."



Tak właśnie Jadźka wytężała krągłą główkę,
Stojąc w kolejce sklepowej.
Bo tylko dzisiaj, za złotówkę
Można było kupić klepkę u Nowakowej!

A jaka ta kolejka długa była...
Ludzi sznurek stał przez pół miasta.
Ale zaraz akcja się skończyła.
Klepki wyprzedane, no i basta.

Pani Jadzia podirytowana,
Podnosi lament w tym całym zamieszaniu :
Jaka to ona wybrakowana!
Ani klepki, ani much nie ma w mieszkaniu!