14 mar 2014

Autobiografia


Dawałam sobie nadzieję
Na byt całkiem nijaki.
Mówiłam „los się zaśmieje
Na powracające ptaki”.

W głębi jednak pragnęłam
Ujrzeć swoje El Dorado.
Na przekór w górę się pięłam.
Serce karmiło się zdradą.

Chodziłam po mdłych bezdrożach.
Tam ludzie ugrzęzli w bagnach.
Pływałam po martwych morzach,
Gdy na dnie pełzała magma.

I zawsze mi brakowało 
Nadziei innej niż miałam.
I zawsze mi było mało
Tej wiary, którą dawałam.

Ale nigdy nie przestawałam.
Próbowałam ze wszystkich sił.
Jednak czasem upadałam.
Gwałtownie spychali mnie w tył.

Czegoś ciągle brakowało…
Snu w nocy, przytomności w dzień.
Czegoś ciągle było mało…
Za mało mnie, gdy rósł mój cień.

Po morzu grzecznie płynęłam,
Przyznaję, że czasem pod wiatr.
A jeśli z kursu zboczyłam –
Nadrobiłam każdą ze strat.

Czemu dziś, gdy nie ma sztormu
Statek mój zalewają łzy?
Czemu dziś, gdy nie ma sztormu
Boję się najsłabszej bryzy?

Więc czemu dziś tracę kontrolę?
Czemu statek mną kołysze?
Zgubiłam swoją busolę
I nadziei już nie słyszę.

6 komentarzy:

  1. Magma nie może być pod wodą, magma jest tylko we wnętrzu wulkanu. Lawa by była lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z dłuższych wierszy, mądry,

    OdpowiedzUsuń
  3. kolejny świetny wiersz :)
    ZAZDRO TROCHĘ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG wiersz śliczny. Rymuje się więc jest jeszcze leszy. Gratuluję ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiersz mnie dotknął i poruszył...
    Bardzo fajny wygląd bloga!
    F.

    OdpowiedzUsuń