26 lis 2012

Maska

W ciemnej źrenicy kryje się
Ta łza, co chciałaby być kroplą deszczu.
Przejżysta, niewinna, błyszcząca.
Zrodzona przez smutek,
Trzymana w niewoli pod powieką.
Chce zachłysnąć się mroźnym powietrzem.
Uwolnić prawdę więzioną tak długo.

W nieposłusznym gardle zagubił się
Ten krzyk, co miał przerwać głuchą ciszę.
Niepewny, ale srogi.
Słaby, ale przenikliwy.
Chciał rozerwać tą mgłę między nami,
Zwrócić Twoją uwagę.
Ale został stłumiony w środku swojej walki.

Potykam się, błądzę w labiryncie swoich uczuć.
Mylę scenariusz roli w której mam grać.
Tak ciężko być sobą.
Łatwiej po prostu zakładać gipsową maskę
Bez zmaterializowanych uczuć, ale codziennie inną.
I dumnie się w niej prezentować, jako najpiękniejsze stworzenie.
Podczas gdy nikt nie wie,
Co tak naprawdę dzieje się za welonem z kłamstw.

2 komentarze:

  1. Kurczę, zazdroszczę Ci weny, bo wiersz jest świetny <3
    Świetne metafory i w ogóle cudownie :D

    OdpowiedzUsuń