Biegnę, biegnę
Po złotej smudze na zielonej trawie.
Biegnę, biegnę
Oczami zwróconymi ku zachodzącemu słońcu,
Którego promienie oplatają moje jaskrawe ubrania.
Czuję na sobie jego oko,
Które otacza mnie opieką
Od słomkowego kapelusza
Po przemoczone trampki.
Więc biegnę, biegnę...
Nie wiem gdzie.
Byle by tam,
Gdzie nie dogoni mnie
Smród spalenizny waszych pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz