Dzisiaj odbiorę pierwszą wypłatę.
Dadzą mi w garść parę papierków,
Oddam połowę na kolejną spłatę
I dzieciom kupię parę cukierków.
A może woleliby czekoladę...
W sklepie na rogu widziałam taką dobrą!
Ale potem nie wiem, czy dam radę
Sprawić dla męża koszulę nową.
Wezmę sobie jabłko na niedzielę :
Takie duże, czerwone i soczyste.
I z nikim się nie podzielę!
Zjem je wraz z ogryzkiem.
Wrzucę do wiklinowego koszyka złotówkę,
Dostając w zamian kwaśną kościelnego minę.
A potem do banku wpłacę ze stówkę,
By było na czarną godzinę.
Przejdę koło kilku domów,
Które wyglądają jak zamki.
Ukradkiem zajrzę do królewskich salonów
Przez śnieżnobiałe firanki.
I przechodząc przez ostatnią ulicę,
Potrąci mnie mały, obskurny fiat.
I tak zakończę to marne życie.
Zostanie tylko drewniany znak.
Podoba mi się, niestety bardzo depresyjne i pesymistyczne. I przez to prawdziwe.
OdpowiedzUsuńF.