Ukryj w zmęczonych oczach
Błękit dzisiejszego nieba.
Zobaczę jutro, na źrenic poboczach,
Czego mi w życiu potrzeba.
Ukryj w ciepłych dłoniach,
Przeoranych życia sierpem
Pocałunek uwieczniony na skroniach,
Co uwalnia od błahych cierpień.
Starasz się ukryć na policzkach
Wypłowiały odcień wątpliwości,
Lecz widać na słonych łez stróżkach,
Że strach trawi Twoje kości.
Możesz ukryć głęboko w puklach
Najciemniejsze korzenie rozpaczy.
Od niej twarz stanie się szara, smutna.
Obecność swą w oczach zaznaczy.
Lecz nie ukrywaj za uśmiechem
Bladego grymasu bezsilności.
Gdyby słabość okrzyknięto grzechem,
Nie byłoby na świecie miłości.
"Gdyby słabość okrzyknięto grzechem,
OdpowiedzUsuńNie byłoby na świecie miłości." THIS >>>>>>>>
Wiersz nie w moim typie, rymowany, ale podoba mi się te koniec końców pozytywne przesłanie w takiej żałości pełnej otoczce (też takie lubię pisać, o ile mi wychodzą) i dobrze, że w końcu coś wrzuciłaś na tego bloga, no, pozdrawiam.
Nie podoba Ci się to, że jest rymowany? Właśnie taki jest prawdziwy wiersz! Zupełnie inny poziom i trudności, i sztuki, niż białe wiersze. Dla mnie wiersz biały to nie wiersz, chyba, że jest wyjątkowo wybitny, o ciekawej strukturze.
OdpowiedzUsuńWiersz bardzo fajny, Szanowna Malachitowa!