21 lip 2013

Upadek Elfiego Królestwa

W purpurowej szacie i złotej koronie,
Łzami zmywając resztki dumy z powiek,
Siedzi na swoim przeklętym tronie.
Ni to bóg, ni to człowiek.
Elfi król!
W powodzi łez tonie
I kwiatów rój
Więdnie przed nim w pokłonie.
Gnijąc w tej wilgoci
Wydają ostatni jęki konania.
Jeszcze tylko słońce pozłoci
Krople rosy rodzone z ich łkania.
A razem z nimi w agonii zdychają elfy
Obok powalonych gałęzi brzóz.
Mdleją pod wieżą zapłakane nimfy,
Kaleczone przez porozrzucany gruz.
I pleśnieją olchy i płaczą wierzby,

Tryskają ostatnie strumienie żywicy,
A nad nimi rozbrzmiewają lamenty dzierzby,
Bo nic już nie cofnie żniwa martwicy.
I obumiera każdy ostały krzew,
Teraz smród i zgnilizna sieją zniszczenie.
Próchnieją pnie najmłodszych drzew,
Wiotczeją ich mocne, życiodajne korzenie.
I walą się złote baszty
Splecione z kłosów zbóż,
A wraz z nimi legnie każdy,
Do końca wierny ich stróż.
Malowany pałac z kolorowych kamyków
Powoli popada w ruinę,
Parę wiosennych słońca promyków
Ogrzewa lepką padlinę.
Butwieją te liście, które szumiały na wietrze
I marnieje całe ostałe jestestwo.
Dusi ich własne, zatrute powietrze.
Umiera więc elfie królestwo
I tylko lekka mgiełka osiadła na murze
Kątem oka spogląda na przebieg widowiska.
Wtem błysk przepędza ja zwiastując burze,
Płacz nieba roztapia ruiny zamczyska.

2 komentarze:

  1. Bardzo ładny, baśniowy dramat. Czytając, rośnie zaciekawienie, tak jak w "krzyżyk na drogę".
    F.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam elfy, a wiersz jest bardzo klimatyczny :)

    OdpowiedzUsuń