Powstanie z ciemności.
Jak Feniks z popiołu się odrodzi.
Marnotrawna córka miłości.
Co zostawiła swą czystą duszę, tam gdzie słońce już nie wschodzi.
Zgubiła zakrwawione serce,
Pozostawiając je w udręce.
A teraz błądzi gdzieś po świecie.
Tam, gdzie ją wiatr poniesie.
Szuka serca, duszy, miłości.
By być bliżej świętości.
Szczęścia, nadziei potrzeba.
Tak ciężko polecieć do nieba,
Gdy skrzydła całe z czerni żałości
Nigdy nie dotknęły ani kropli radości,
Więc będzie się tak włóczyć, na pół widzialna.
Jako mglista zjawa koszmarna.
By wiatr zaprowadził ją tam, gdzie pragnie,
Zanim znowu upadnie.
Wow Olu. Jestem pod wrażeniem. ;)
OdpowiedzUsuńP
Aaaa! No to jest po prostu dzieło!Dzieło sztuki!
OdpowiedzUsuńNic dodać,nic ująć!!:)
F.
Zakochałam się w tym wierszu *.* Przepiękny i daje dużo do myślenia ♥.M.
OdpowiedzUsuń