Chcę objąć tam, gdzie się kruszy
Twoje zdrętwiałe serce,
Wysiorbać wszystkie choroby duszy,
Byś mi nie cierpiał więcej.
Błękitne tęczówki pożarte przez źrenice.
Ciemność zbyt gęsta, by móc oddychać.
I zadrapań wszystkich nie policzę,
Bo czasami już nie czuć... nie słychać...
Odłóż ten pistolet, kochanie.
Nie chcę podziurawionego prześcieradła.
Nic się przecież już nie stanie.
Przeszłość wszystko nam ukradła.
I tak już nic nas nie ocali,
Więc chodź, połóż się, o tutaj.
Zmęczony wzrok wciąż błądzi w dali,
Choć wie, że tylko Ciebie szukam.
Sen przebaczy nam błędy
Wypalone w starych skrętach,
Powiedz tylko mi... Którędy?
Którędy prowadzi droga ta kręta?