Pewnego dnia
Wybiegniesz w szale z mieszkania
Poobijasz się po schodach
I wylecisz z obdartej klatki schodowej
W ciemną noc
Ale ja cię dogonię
Pobiegniesz pod latarnię
Bo tam zawsze najciemniej
Spojrzysz na mnie swoim dzikim wzrokiem
Spod rozczochranych włosów
Przerywając ciszę przyspieszonym oddechem
Będę milczał
Uderzysz głową o mur
Raz
Dwa Trzy Cztery
Pięć razy
Aż osuniesz się na ziemię
Flanelowa koszula zabarwi się gdzieniegdzie na czerwono
A ja
Zdejmę kurtkę i zarzucę ci ją na zmarznięte ramiona
Odgarnę włosy z twarzy
I pocałuję w czoło
A potem wezmę na ręce
I zaniosę do łóżka
Tak jak wtedy
Gdy po raz pierwszy
Przekraczaliśmy próg
Wspólnego życia
25 sty 2015
5 sty 2015
(Nie)wiem
Wiem, jak bardzo lubisz
Rozmazany na policzkach tusz.
Po przeszłości palcem wodzisz
Wzdłuż najgłębszych bruzd.
Wiem, że szukasz czasami
Ciepła, by skryć się w czyjejś szyi.
A mój strach wciąż bije się z myślami.
Nadzieja może odejść w każdej chwili.
Wiem, że widzisz mój cień,
Kiedy ja widzieć nie chcę.
Zanim twoje tęczówki przeszyją mnie,
Uciekam w bezpieczne miejsce.
Wiem, że schwytałeś raz moją łzę,
By spróbować, jak smakuje.
Ale życie nie jest snem.
Wiesz... Boję się tego, co czuję.
Wiem... Tak wiele wiem o życiu.
Widzisz, widziałam różnych ludzi.
Czasem lepiej być w ukryciu,
Póki serce... Póki wzrok się nie ostudzi.
Wiem, choć czasem nie chcę...
Nie boję się więc chodzić ciemnymi ulicami.
Lubię, gdy łzy mieszają się z deszczem,
A ciemność idzie ze mną wspólnymi krokami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)